Shen Yin Wang Zuo Rozdział 56 - Egzamin wstępny i wyposażenie (IV)

 Najważniejsze było to, że ta zbroja była bardzo lekka i wygodna, nie utrudniała w najmniejszym stopniu ruchów Long Haochena.

Jeszcze bardziej podobały mu się w ciężkie miecze. Gdy napełnił je swoją duchową energią, dwa duże miecze zaczęły emitować światło, zwłaszcza Miecz Światła, który pasował do jego elementu. Tworzył złote ostrze światła o długości jednej trzeciej metra. Efekt wzmocnienia Miecza Ognia był tylko trochę mniejszy, ogień nie odrzucał światła. Dzięki wlaniu do niego energii duchowej, mógł on wykorzystać co najmniej 80% swojej mocy ataku.

Long Haochen spokojnie przeanalizował, że dzięki temu jego siła bojowa mogła wzrosnąć o co najmniej 10%. Ponadto, opierając się na swoim pierścieniu, "Nie zapomnij mnie", mógł w każdej chwili przełączyć się między leworęcznym mieczem a tarczą, co było równoznaczne z możliwością przełączenia się między byciem Rycerzem Strażnikiem a Rycerzem Judykatorem w zależności od sytuacji.

"Haochen." Za drzwiami słychać było lodowaty głos.

"Nauczyciel." Long Haochen ruszył w pośpiechu, by otworzyć drzwi i powitał Ye Huę, który wszedł.

Z boku Haoyue gryzł suszoną rybę. Widząc wejście Ye Hui, zaczął warczeć na niego przez chwilę w nieprzyjazny sposób. Wydawało się, że wciąż żywił urazę za to, co wydarzyło się w przeszłości.

Podczas gdy Long Haochen wprowadził swojego nauczyciela do środka, Ye Hua spojrzał na lekką zbroję na jego ciele, " Miasto Księżyca jest dość hojne, ale nie mają nawet jednego elementu wyposażenia na poziome duchowym? Co za różnica w traktowaniu."

Long Haochen uśmiechnął się, "Fakt, że mam zestaw magicznego sprzętu jest już dość niesamowity. Nauczycielu, czy nie powiedziałeś, że prawdziwa siła nie powinna nadmiernie polegać na sprzęcie?"

Ye Hua prychnął i powiedział, "To było wtedy, gdy cię uczyłem. Obecne okoliczności są inne. Turniej Łowców Demonów nie jest zwykłym turniejem. Można powiedzieć, że jest to wojna. Jeśli popełnisz błąd, stracisz życie."

Long Haochen powiedział, "Nauczycielu, czy masz do mnie tak mało zaufania?"

Ye Hua odpowiedział, "Mieć zaufanie do ciebie to jedno, ale przygotować się na deszczowy dzień to co innego. Wyruszysz jutro, a my wyruszymy do Ligi Świątynnej, czekając na twój udział w turnieju. To jest dla ciebie." Jak mówił, Ye Hua zdjął szary metalowy ochraniacz z nadgarstka.

Patrząc na wygląd zewnętrzny, ten ochraniacz wydawał się całkiem zwyczajny. Jednakże jak tylko Ye Hua go zdjął, Long Haochen był zaskoczony, widząc, że wnętrze było w rzeczywistości w kolorze jasnego złota i składało się z co najmniej setek jasnych złotych klejnotów wielkości ziaren ryżu.

Long Haochen w ogóle nie znał się na tworzeniu sprzętu, ale nie mając pojęcia, jaka była wartość tych klejnotów, mógł wyczuć wartość jaką miał ten element wyposażenia dla niego. Wahania energii duchowej emitowanej przez sam element światła były znacznie silniejsze niż jego dawne wyposażenie.

"Twój nauczyciel jest biedny, więc nie ma ci nic dobrego do zaoferowania. Kiedy duchowa energia zostanie wlana do Karwasza Światła, stworzy on Osłonę Światła do trzech razy dziennie, trwający za każdym razem minutę."

Osłona Światła był umiejętnością obronną, która może być używana przez Rycerzy Strażników na poziomie Wielkiego Rycerza. Moc obronna nie była tak wielka jak Świetlna Osłona, ale Osłony Światła największą zaletą była możliwość kontrolowania zasięgu osłony. Im większy wybrany zasięg, tym bardziej zmniejsza się jej moc obronna. Co ważniejsze, Osłona Światła miała dodatkowy efekt leczniczy wewnątrz swojego zasięgu, co uczyniło ją jedną z najbardziej użytecznych umiejętności dla Rycerzy Strażnika. Jedyną wadą jest to, że zużywa ogromną ilość energii duchowej. Aktywacja tej umiejętności pochłania 50 punktów wewnętrznej energii duchowej, a każda podtrzymywana sekunda pochłaniała kolejne 5 punktów.

To pokazuje, jak cenny jest sprzęt, który Ye Hua od niechcenia rzucił Long Haochenowi. Każda aktywacja była równoznaczna z oszczędzeniem 350 punktów energii duchowej! Dodatkowo może być aktywowany trzy razy dziennie, mając absolutną gwarancję, że będzie w stanie uratować życie w każdych okolicznościach. Jest uważany za rzadki skarb wśród wyposażenia na poziomie duchowym.

"Nauczycielu, to jest zbyt cenne. Nie mogę tego przyjąć."

Twarz Ye Hui pociemniała, "Nie jest dla ciebie wystarczająco dobry? Jeśli nie chcesz tego, po prostu to wyrzuć. Wychodzę." Mówiąc to, wstał i zaczął wychodzić.

Long Haochen powiedział z bezbronną twarzą, "Nauczycielu, nie o to mi chodziło. Ten Karwasz Światła jest dla mnie zbyt cenny, ja..."

Podchodząc do drzwi, Ye Hua zatrzymał się i natychmiast mu przerwał, "Nie mam krewnych, tylko ucznia." Wypowiedziawszy te słowa, pomachał rękami do Long Haochena, sugerując, że Long Haochen nie musiał go odprowadzać i odszedł sam.

Patrząc na ochraniacz w swoich rękach, Long Haochen poczuł ciepło w swoim sercu, "Nauczycielu, nie zawiodę cię."

***

Jasny poranek, wschodnia brama miasta Księżyca.

To było miejsce, gdzie zebrali się zeszłego wieczora. Li Xin przybyła na swoim Różanym Jednorożcu, który przebił się do szczytu piątego stopnia w ciągu dwóch lat, zmierzając razem z Long Haochenem do wschodniego wejścia.

Po tych dwóch latach Long Haochen nie był już dzieckiem, więc naturalnie czuł się zbyt zażenowany, aby jechać na wierzchowcu razem z Li Xin. Nalan Shu dał mu wspaniałego konia, więc jechał na jego grzbiecie i szedł ramię w ramię z Li Xin.

"Haochen, a co z Haoyue, tym maluchem? Dokąd on uciekł?" Li Xin rozejrzała się dookoła, ale nie mogła znaleźć pary głów, które zwykle trzymały się razem z Long Haochenem.

Long Haochen uśmiechnął się, "Siostrzyczko, on jest w pobliżu. Naturalnie pojawi się, gdy wyjedziemy z miasta."

Li Xin z ciekawością się odezwała, "Naprawdę uważam, że Haoyue jest inteligentniejszy od mojego Różanego Jednorożca, mimo że jest dopiero na średnim poziomie czwartego stopnia."

Szybko dotarli do wschodniej bramy i w tym momencie zobaczyli parę podekscytowanych braci z rodziny Chen czekających niecierpliwie, podczas gdy Lin Jialu jeszcze nie dotarła.

"Mały Braciszku Long, młoda damo Xin'er." Chen Si podjął inicjatywę, by ich powitać. Oboje darzyli Li Xin wielkim szacunkiem. Co do Long Haochena, uważali go co najwyżej za podwładnego Li Xin, po tym jak Nalan Shu ujawnił dzień wcześniej, że Long Haochen miał w tym roku tylko 14 lat. Jak zdolny może być czternastolatek? Li Xin była jednak inna. Nie tylko była od nich lepsza pod względem talentu, ale w dodatku posiadała potężną magiczną bestię, taką jak Różany Jednorożec. Wierzchowiec ten sam w sobie był lepszy od tych dwóch braci pod względem siły. Status rycerzy był także znacznie wyższy od statusu wojowników, więc naturalnie chcieli pozostać w dobrych stosunkach z Li Xin.

Wszyscy wybrani do udziału w Turnieju Łowców Demonów są niezwykle utalentowani, ale wyzwania, przed którymi staną, wymagają współpracy wszystkich.

Li Xin skinęła głową i powiedziała, "Lin Jialu jeszcze nie przybyła?"

Chen Si uśmiechnął się, "To jeszcze nie czas. Poczekajmy chwilę."

Li Xin spokojnie skinęła głową.

Chen Si i Chen Chen jeździli na pięknych koniach. Kiedy rozmawiali, powoli podjeżdżał wóz, zatrzymując się obok nich.

Kiedy przyjechał wóz, Lin Jialu wyskoczyła z niego i stanęła. Zaraz potem z wozu wyszedł starszy mężczyzna.

Starzec wyglądał na sześćdziesięciolatka lub siedemdziesięciolatka, a jego siwe włosy były starannie uczesane, a lekko pachnący wosk sprawiał, że jego krótkie włosy lśniły. Miał gęste brwi i duże oczy, jego spojrzenie było nieco zimne, a usta były popękane i cienkie. Jego charakter był arogancki i jednocześnie szlachetny, dając ludziom złe pierwsze wrażenie.

Miał na sobie niebieską, magiczną szatę z materiałem ze złotymi liniami na krawędziach, emitującymi słaby metaliczny połysk. Wydawało się, że wokół niego zebrał się żywioł wiatru, który obracał się wokół jego ciała. Trzymał w dłoni ciemnozieloną, magiczną laskę, nad którą znajdował się niebiesko-biały klejnot wielkości jajka.

Lin Jialu powiedziała do niego z szacunkiem, "Starszy, proszę."

Starszy kiwnął głową. Patrząc na nią, jego arogancki wyraz twarzy stał się nieco łagodniejszy, "Chodźmy." W towarzystwie Lin Jialu podszedł do Long Haochena i reszty grupy.

Wszyscy szybko zeszli ze swoich koni. Bez wątpienia ten starszy był inspektorem z Ligi Świątynnej, magiem. Chociaż jego ciało nie wydzielało aury maga, Lin Jialu oczywiście nie mogła być z nim w ogóle porównywana.

Starszy poszedł przed ich grupę i po prostu powiedział obojętnym głosem, "Ruszajmy."

Komentarze